Ledwie kilka dni temu,
piszącemu te słowa przyszło odwiedzić Węsiory, które (jeżeli już z czegoś)
słyną z kamiennych kręgów autorstwa plemion gockich, które pod wodzą króla Beriga przetaczały się przez Pomorze na
trasie Szwecja - południe Europy. Działo się to dosyć dawno, bo w II-III w.
n.e. Sprawa została już dogłębnie zbadana przez archeologów, o wynikach ich
pracy można poczytać tutaj (polecam – kawałek
rzetelnego tekstu).
I w tym miejscu
wypadałoby zaapelować, aby osoby ortodoksyjnie racjonalne, pokładające pewność
w wiedzy, jednym słowem powszechnie uznawane za normalne - odstąpiły od dalszej
lektury... Wypadałoby, ale, że za wysoce wątpliwy należy uznać fakt, iż ktoś
zagląda do Curiosów, aby
znaleźć "normalność" (czymkolwiek ona ma być), ostrzeżenie takie
wydaje się zbyteczne. Zapnijcie zatem pasy i w drogę – w meandry ludzkiej
wyobraźni! Muzyka!
Na początku było
niewinnie, a nawet trochę nostalgicznie i rozczulająco:
Tradycyjne Dziady były
całkiem niedawno, a tradycja słowiańska nie ginie lecz ma się dobrze, więc
znicze i kwiaty były na miejscu. Prócz nich adoranci musieli też dokonać
rytualnej obiaty, w ramach to której być może spożywali warzone w prapolskim
Poznaniu piwo o arcysłowiańskiej nazwie "Lech", bowiem puszki po tym
napoju walały się dość licznie po okolicy. Mogli być to również kibice ŁKS-u,
ale nie uprzedzajmy faktów...
Okoliczne sosny licznie
oblepiały kartki formatu A4. I to treść na nich zawarta przykuła szczególnie mą
uwagę.
Zdziwienie mogą budzić nazwy
kolejnych kręgów: Strażnik, Merope, Elektra, Taigete, w końcu to kręgi gockie,
a nie greckie, no ale od szczypty mitologii jeszcze nikt nie umarł (najwyżej
sęp mu wątrobę wyżarł).
Tuż obok jednak jak byk
stało, że "tutejsze kręgi kamienne są miejscem mocy o szczególnie miękkiej
energii, działającej jak pompa odsysająca chaos [sic!] zarówno z
otoczenia, jak też z wszelkich organizmów żywych...". Kto nie wierzy,
niechaj czyta:
Zwierząt żadnych jako
żywo nie było, a i miejscowi woleli jakoś pobliską polną drogę od okazji
zażycia dawki energii z wnętrza kręgu. Może nie mieli wiedźmińskiego
medalionu... nie wiem.
Generalnie kręgi wszystkim i na wszystko robią dobrze
"wyrównując potencjały energetyczne". Przy okazji autorzy tego tekstu
zahaczyli o stolemy,
Gotów, UFO, etc. (ukłon w stronę turystycznej promocji Gminy?). Wydaje się, że
trafiliśmy do istnego raju, ale każdy raj ma swoje zasady, których złamanie
niesie ze sobą poważne konsekwencje. Doświadczyła ich pani Karolina
Fijałkowska, która niebacznie zabrała kamień z "kręgu Strażnika":
Kobietę bolała głowa,
więc... wzięła kamień ze stanowiska archeologicznego. No przecież każdy
tak robi, nie? Ciekawe czy planowała aplikować lekarstwo w formie okładu,
doustnie czy doodbytniczo?
Migrena musiała być dosyć silna, pisze ona bowiem, że nie zauważyła
"karteczek z ostrzeżeniami", co jest o tyle dziwne, że łatwiej
przeoczyć same kręgi niż te sterty zakoszulkowanych kserówek o oczojebnej
czcionce.
Zdobycz już wkrótce okazała się problematyczna, ponieważ urwała pani Karolinie
torebkę (Uwaga: kamienie zbierane poza kręgami mocy torebek nie urywają!).
Jednocześnie "gdzieś koło miejscowości", w której mieszka spaliło się
dwóch mężczyzn... No jak nic kamień. Nie wspomina co prawda czy kury też się
przestały nieść, a krowy cielić, ale wynika to zapewne z wagi wydarzeń, które
dopiero miały nastąpić.
Otóż, w domu pani Fijałkowskiej zagnieździł się poltergeist, który za nią
"wyczuwalnie" łaził, a do łazienki sprowadziły się skrzaty. Normalny
człowiek wezwałby Wiedźmina lub chociaż owczarza z pobliskiej wioski, ale nasza
dzielna bohaterka postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce i po konsultacji z
teściową odwiozła kamień z powrotem do Węsiorów. Dzięki temu z domu (z
głowy?) pani Karoliny zniknęły napastliwe stukacze, skrzaty przestały szczać do
szamponu, a i ból głowy ustąpił (zaczęła spać na poduszce zamiast na magicznym
kamyku?). Jednym słowem: Cud! Ludziska, cud! I żywy dowód na to, że nic
się nie kończy i nic nie zaczyna - zmienia się jedynie scenografia świata, a
ludzka natura pozostaje niezmienna.
|
To jeden z tych kamieni prześladował panią Karolinę! |
Kartka
na końcu trasy zawierała krótki komunikat, nie wiadomo, czy odnoszący się tylko
do "mocy miejsca", czy też do stanu umysłu po przeczytaniu
poprzednich informacji:
Poczuwszy się
"przeładowany energią", postanowiłem opuścić nie tylko krąg, ale i
cały rezerwat archeologiczny. Swoją drogą, ciekawe czy kibice ŁKS-u on tour też poczuli się
"przeładowani"?
P.S.
Głodnym wiedzy polecam stronę autorów owych tabliczek – Stowarzyszenia Badań Kamiennych Kręgów – prócz tytułowych zagadnień, jest tam sporo informacji
o UFO, kulach energetycznych, i niuejdżowskim kulcie Wicca. Enjoy!