Kresy to wbrew popularnym
wyobrażeniom nie tylko na poły mityczna ziemia zaludniana przez Kmiciców
(obowiązkowo przy szabli) i Oleńki (obowiązkowo piękne), którzy mówią do
siebie dwunastozgłoskowcem, żyją po dworach, a w gości jeżdżą saniami
zaprzężonymi w niedźwiedzie. Ten wielki, będący przez stulecia integralną
częścią naszego kraju (lub wyobrażeń o nim) obszar, dla przybysza z innych dzielnic
Polski tchnął egzotyką i niezwykłością. W pewien sposób stanowił substytut
nigdy nie spełnionych snów o polskich koloniach, które może nie zaczynały się
za Rembertowem, ale za Bugiem na pewno:
Wschód spotyka Zachód, czyli turysta z Wielkopolski i "tutejszy" (Wileńszczyzna, lata 30-te) |
W prasie lokalnej
doniesienia z kresowej prowincji (bo Lwów i Wilno to osobna jakość) pojawiały
się najczęściej w kontekście "problemów" z Sowietami zza miedzy lub
lokalnych, odbiegających nieco od reszty kraju, zwyczajów:
takich:
"Goniec Nadwiślański", 1926 |
Ciekawym kresowej mentalności i wierzeń ludowych, nie lękającym się
łemkowskich strzyg, poleskich wodników i wileńskich Borowych szczerze polecam
fantastyczną acz całkowicie zapomnianą (podobnie jak jej autor) książkę. Z niej to właśnie poniższy cytat (
w tle można włączyć to):
„Więc powiadają młodsi, co przeszli w wojnie cały świat chrześcijański, że
nie ma czortów ani wiedźm; ale oni sami przekonają się, że jest inaczej. Nie
widzieli ich w wojsku – więc nie ma! Nosił wintówkę albo ciągnął za sznurek
przy armacie – i już chce być mądrzejszy niż wypalacz węgli pod Stowyhorosze,
co miał sto pięćdziesiąt lat, jak jeszcze z ojcem jeździłem po miód żydowski do
Kołek, a dziś – słyszę – żeni się i zaprosił na wesele wszystkich nieboszczyków
z Czerewachy, gdzie wylęgnął się szczupaczy syn! Od niego nasłuchałbyś się
cudów dziwów!
Ale najgorsze nauczycielki! Uczy to, zgniłe siemię (…) − Wiedźmy – powiada
– i czorty nasze, to w bajkach tylko żyją. Człowiek oświecony wie, że wiedźma i
czort to złe, stare baby, źli ludzie, a dureń tylko wierzy, że można na miotle
jechać jak na koniu, albo mieszkać na dnie rzeki…
Człowiek oświecony! A któż ciebie oświecał, wiedźmo ty utajona? A kto twoje
książki pisał? Może nie tacy ludzie, jak ja i stary Matwij z Mieżdureczja?
Dobrze, dobrze, nie tacy jak my, bo pewnie czorty same , co piaskiem w oczy a
tumanem sinym w uszy chcą rzucić , żeby łatwiej zgubić duszę prawosławną. A jak
pisali tacy jak my, chrześcijanie, to skąd wiesz, który jest durniem? Czy ten
co widzi w Kijowie czy Kowlu tylko mury i ulice, a jak chce zobaczyć niebo, to
musi łeb o góry zadrzeć jak świnia na dąb, z którego padają żołędzie; czy ten,
co mu domem jest las szumiący o sprawach , o jakich nie wyśni się nigdy, murem
granicznym – sklepienie nieba jasne lub ciemna chmura, a przy jego pracy nie
skrzypi mu maszyna i nie jęczą a trzeszczą ludzkie gardła, ale śpiewa latem
skowronek i wilga, a zimą huczy potężnie wicher północny, bujny, biały,
ponury…”
( Wacław Kostek Biernacki , Straszny gość,
Kraków 2006).
Oczywiście, że od tej edukacji lud zglupiec tylko miał. Zło i szarlataneria sama.
OdpowiedzUsuńNiestety, Strzyga to wytwór uboczny lemkowstwa zmiksowanego z wilenska szlachta zagrodowa. To się musiało tak skonczyć. Marnacja i czyste zło dla mądrego ludu.
Jeżeli chodzi o Łemków, to dziś rano znalazłem ciekawy artykulik, który wklejam jako Post Scriptum do powyższego tekstu.
Usuń...tekst pod tytułem "Straszna ciemnota".
Usuń