"Gazeta Grudziądzka", 28 XII 1908 |
"Grzechy
młodości", "słabość męzka", "nadużycia" - jedna
choroba, a tyle określeń. Eskimosi znają podobno kilkanaście słów na śnieg,
czyżby oznaczało to, że dla ówczesnych mężczyzn choroby weneryczne były tak
popularne jak śnieg na biegunie?
Czytając literaturę
pamiętnikarską, rozmaite wspomnienia i wyimki opisujące przełom XIX i XX wieku,
można zdecydowanie stwierdzić, że wśród uczniów, studentów, a nawet żonatych
(nie wspominając o kawalerach!) okazjonalne wizyty w tzw. "bajzlu",
czy też "burdelu" nie były niczym dziwnym. Oczywiście nigdy nie było
tak, że udawało się tam 100% męskiej populacji, ale popyt utrzymywał się na
stałym, zadowalającym prowadzących ten biznes, poziomie.
A wystarczyło idąc za przykładem bogobojnego eremity sprawić sobie koguta. Jak wiadomo pozostawanie w stałym związku znacznie zmniejsza ryzyko nabycia pewnych wstydliwych przypadłości. Przyjemnie i bezpiecznie!
OdpowiedzUsuńA co z kurzą ślepotą, nie wspominając o ptasiej grypie?
Usuńno risk, no fun jak to mówią
OdpowiedzUsuńMoże i racja, zawsze lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się tego nie zrobiło...tacy ludzie kończą potem z Urodonalem w apteczce:)
Usuń