16 listopada 2013

Eremita i kogut



"Nowy Kurjer", 28 X 1928

Z owczarzami jak wiadomo zawsze jest coś na rzeczy – taki to nocnicę przepędzi, "oczami" urok rzuci, innym razem chmurę gradową naśle (lub przegoni), jednym słowem persona, z którą należy się liczyć, a przynajmniej nie wchodzić jej w drogę. Tym bardziej zrozumiała wydaje się radość łaskarzewian, których odwiedził pokojowo nastawiony owczarz-eremita. Żyje w jamie, mało jada – o surowiźnie i wodzie żyje, wiele daje – leczy ludzi i zwierzęta, doradzi w trudnej sprawie,  bogobojny (do pokuty namawia), no i co najważniejsze – nic za to nie bierze! 

Inna rzecz, wyróżniająca łaskarzewskiego eremitę, to wyłamanie się z zawodowych kompetencji - zamiast opiekować się owcami, żyje z kogutem. Dzieli z nim łoże, a ptak zastępuje mu zegar. Miejmy nadzieję, że tylko zegar...

Prasa milczy, czy następnej wiosny owczarz wrócił do swej jamy przy łaskarzewskim cmentarzu. Może powędrował gdzieś dalej...



6 komentarzy:

  1. Podobno szczytpta zoofili łagodzi obyczaje. :) A jak kogut szczęśliwy, to bym się nie czepiała. :) Może mu lepiej było z eremitą, niż z kurami wstawać? Albo może to kogut patrzył pożądliwym wzrokiem, a eremita tak tylko na fali dobroci go przygarnął? Różnie się układa między drobiem a człowiekiem, jak powinno mówić porzekadło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to wszystko tuż za murem uświęconej cmentarnej ziemi! Tfu, plugastwo!

      Usuń
    2. Oj plugastwo zaraz. I tak byś koguta zjadł!

      Usuń
    3. Sądząc po jadłospisie, eremita był stary i łykowaty, więc jednak zeżarłbym tego koguta. Albo chociaż rosół zrobił.

      Usuń
  2. W tym kontekscie powiedzenie o chodzeniu spać z kurami zyskuje nowe znaczenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Tak samo jak dylemat kto był pierwszy - kura czy jajko? Wychodzi, że kogut.

      Usuń