22 stycznia 2014

Napisy

Kwidzyn


Niefortunny koniec ornitologicznego koła fortuny.


Krócej byłoby napisać co wolno...

"WARSZTAT KOWALSKI- BENEDYKT ZAŁĘCKI MISTRZ KOWALSKI - WYKONUJE USŁUGI". Ponadczasowo urzekająca Chełmża


KORZYSTAJ Z USŁUG BANKU SPÓŁDZIELCZEGO W KRUSZWICY!

17 stycznia 2014

"I am the Lizard King I can do anything", czyli prasowe ilustracje

Rozmaite opowiadania, głównie o treści romantyczno-sensacyjnej często gościły na łamach międzywojennej prasy. Można tam było się natknąć na absztyfikantów o dziwnych nazwiskach, groźby zagłady cywilizacji, napastujących ludzi włochate stwory, a nawet na omnipotentne jaszczurki. Aby jednak nie zniechęcać czytelnika widokiem kilku stronic zadrukowanych drobnym maczkiem, starano się urozmaicić szatę graficzną czasopisma, zamieszczając jeden lub dwa rysunki ilustrujące kluczowe momenty akcji.

Kameralna scena opatrzona krótkim wersem wyjętym z głównego tekstu, potrafi rzeczywiście intrygować. Tym bardziej, że pozbawione (odważę się użyć tego słowa) literackiego kontekstu, żyją te obrazki własnym życiem, niczym przedwojenne memy prasowe, potrafią śmieszyć i tumanić swym absurdalnym przekazem:  


"Ilustracja Polska", 22 XI 1931


"Ilustracja Polska", 19 II 1933


"Ilustracja Polska", 15 XI 1931


"Ilustracja Polska", 15 XI 1931

14 stycznia 2014

W czynie społecznym


Zaświadczenie o czynie społecznym, znalezione na dnie przepastnej szuflady w dawno nieużywanym biurku. 14 stycznia 1974 roku – równo 40 lat temu…


14 I 1974

Niewidzialny człowiek


Absolutna klasyka – pochodząca z 1933 roku filmowa adaptacja książki pióra Herberta G. Wellsa z 1897. O ile co do jakości pierwowzoru zdania czytelników były od początku podzielone (współcześnie ma on już miano szacownej klasyki), to amerykańska produkcja z lat 30-tych była podówczas naprawdę dobrym dziełem (vide: niezwykłe jak na owe czasy efekty specjalne!):


"Ilustracja Polska", 7 I 1934

Początek XX wieku był okresem niezwykłego wykwitu wszelkiej maści książek z gatunku Science Fiction. Niestety, ilość wydawanych dzieł nie zawsze przekładała się na ich jakość, ale co kiedyś uchodziło za kicz i powielającą schematy tandetę, dziś może zainteresować, czy oryginalnością, czy chociaż naiwnością.

A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że Internet (którego nota bene żaden z autorów SF nie przewidział w formie jaką znamy) pozwala natychmiast przeglądać i czytać najróżniejsze produkty polskiej fantastyki z początku zeszłego stulecia.

11 stycznia 2014

Cukier krzepi! Wódka lepiej!

"Cukier krzepi" to najdroższe 2 słowa w historii przedwojennej reklamy na świecie - ich autor - Melchior Wańkowicz - zainkasował za nie 5000 zł, czyli ówczesne 1000 dolarów.  Podobno drugi (jeszcze popularniejszy?) człon hasła jest również jego pomysłem. Wczoraj zaś - 10 stycznia, minęła 121 rocznica urodzin króla polskiego reportażu, warto więc przy tej okazji sięgnąć do jego książek lub posłuchać nagrań.

Wracając jednak do tytułowego cukru - przed II wojną nie był on postrzegany tak, jak to czynimy dzisiaj - jako główna przyczyna otyłości, rozmaitych chorób - jeden z czterech jeźdźców żywieniowej apokalipsy, obok soli, tłuszczu i kawy (że o alkoholu i fajkach nie wspomnę). Nic z tych rzeczy, wtedy liczyła się każda kaloria, a problemem było dostarczenie ich w odpowiednim wymiarze. Tę sprawę załatwiał właśnie cukier. Był on potrzebny każdemu...


żołnierzom:
"Ilustracja Polska", 11 I 1931

dzieciom:

"Ilustracja Polska", 14 XII 1930

... tym także polecano "odżywiającą" czekoladę:

"Ilustracja Polska", 7 I 1934

oraz niemowlętom i matkom karmiącym:


"Ilustracja Polska", 1 II 1931


Nawet sięgając po coś konkretnego, matka i niemowlę powinni szukać produktu na bazie cukru:


"Goniec Nadwiślański", 29 I 1927
Czy coś z tego przetrwało do dzisiaj? Dzieci i ich rodzice są bombardowani informacjami i szkodliwości nadmiernego spożywania słodyczy (z jakim skutkiem, to inna sprawa), matkom karmiącym nikt nie poleca piwa, a przeciętny żołnierz ma do dyspozycji substancje sycące i pobudzające o wiele lepiej niż cukier. 


Wciąż jednak u nas sporo "rekonwalescentów i małokrwistych" - wystarczy przejść się wieczorem do baru lub za dnia do pierwszego z brzegu parku czy innego świętego gaju, aby zobaczyć "pokrzepiające się" grupki.

09 stycznia 2014

Gdzie ta zima?

Mimo całkiem solidnych (mroźnych i śnieżnych) zim w ostatnich latach, można być pewnym, że medialna biegunka tematów o tzw. „globalnym ociepleniu” stanie się punktem wyjściowym do wylewania żalów jak to kiedyś było dobrze, a teraz jest źle z tą całą pogodą w Polsce. Zjawiska, które zdarzały się od zawsze, dzisiaj urastają do czegoś na miarę wydarzenia dnia, a dzięki błyskawicznemu przesyłowi informacji tak spreparowany komunikat dociera do milionów.

Tymczasem to, co niektórzy nazywają ociepleniem, w kontekście minionych lat nie jest niczym niezwykłym, stanowi jedynie element naturalnego cyklu długookresowych wahań klimatu. W tej chwili pogoda za oknem bardziej przypomina wczesny kwiecień niż śnieżny styczeń. Czy to coś niezwykłego? Bynajmniej, już nasi sarmaccy przodkowie doświadczali podobnych anomalii:

"Zima , która już była gruntownie stanęła, zginęła i stało się tak ciepło, tak pogodno, że bydła poszły w pole; puściły się kwiatki i trawę ziemia wydawała, orano i siano (...). Kiedym jeździł w zapusty (...) to takie były gorąca, że trudno było zażyć sukni futrzanej, tylko letniej, jak in Augusto. Już tedy zimy nie było nic, tylko deszczyki przechodziły. Zboża in Januario siane wyrosły tak przed Wielkanocą, że aż na nich bydło pasano i tak tej zimy mało co bydło słomy zażyło mając bardzo dobre pożywienie w polu".

Powyższe słowa wyszły spod pióra Jana Chryzostoma Paska, a odnoszą się do zimy roku 1680, czyli w samym środku „małej epoki lodowcowej”!

Podobnie jest u Jędrzeja Kitowicza, który opisując lata sześćdziesiąte XVIII wieku wspomina o braku śniegu i sporadycznych przymrozkach tylko w listopadzie.

Szukając mniej odległych przykładów — powstanie wielkopolskie, które wybuchło w Poznaniu 27 XII 1918 roku zaczynało się również w bezśnieżnej scenerii, zima przyszła dopiero później.

"Gdy u nas zima właściwie się nawet nie zaczęła, w Ameryce sroży się od Bożego Narodzenia. W depeszach czytamy o straszliwych mrozach, które sięgają nawet 30 stopni C., o gwałtownych śnieżycach i zadymkach, których ofiarą padło już sporo ludzi w stanach północnych. Nie oparły się mrozom i wodospady Niagary, które zima zakuła już lodowe pancerze, jak widzimy to na zdjęciu" - powyższy fragment brzmi jak najbardziej aktualne doniesienia prasowe. rzeczywiście pochodzi ze stycznia, ale roku... 1936. Dzisiejsza zima (a raczej bezzimie) są dokładnym powtórzeniem sytuacji sprzed 78 lat kiedy to Ameryką Północną zawładnęły mrozy i śniegi o niespotykanym natężeniu: 



"Ilustracja Polska", 19 I 1936



Podobnie jak w tym roku, również i wówczas zamarzł nawet wodospad Niagara. Tym czasem w Europie pogoda wciąż była jesienna - "prawie w całej Europie, dotychczas nie ma wcale zimy, tylko leją deszcze i szaleją burze z piorunami":

"Ilustracja Polska", 19 I 1936
 A Zjednoczone Królestwo nawiedziła powódź:

"Ilustracja Polska", 19 I 1936

Wychodzi na to, że jedyna stała rzecz jeśli chodzi o klimat, to jego zmienność. Niezależnie jednak od tego, czy zmoczy nas deszcz, czy też trafimy w środek śnieżycy, warto pomyśleć o odpowiedniej profilaktyce:

"Ilustracja Polska", 9 I 1938