Trwa sierpień, jesteśmy więc w samym środku sezonu ślubnego. Idąc na wesele warto wiedzieć z kim, poza para młodą i rzeszą najzwyczajniejszych miłych i uśmiechniętych gości, przyjdzie nam spędzić najbliższe kilka-kilkanaście godzin. W wyniku wielu lat obserwacji i analiza, autor poczynił pewne wnioski, którymi pozwolił sobie podzielić się z czytelnikami. Wyróżnia się kilka charakterystycznych rodzajów gości weselnych, zdarzają się też typy mieszane, ale większość da się zaobserwować w stanie nomen-omen czystym:
− Weselny Wuja − facet powyżej 50-tki,
który wraz ze wzrostem ilości wypitych kielonów
staje się królem parkietu, mistrzem erudycji, geniuszem muzycznym i Don Juanem
w jednym. Wygląda to tak, że wujo
leci na każdą młodą a niezamężną pannę, męczy ją swoimi tanecznymi wygibasami
próbując jednocześnie jak najwięcej wymacać. Przy zabawach oczepinowych jest
już z reguły tak pijany, że ostatecznie robi z siebie pajaca i przy wtórze
śmiechu odprowadzany jest przez czerwoną ze wstydu żonę do pokoju. Najczęściej
żony cierpią w milczeniu, ale czasem potrafią nawet małżonkowi przywalić
(podobnie jak partnerzy obłapianych panien).
− Plotkara – występuje stadnie, prawie zawsze są to kobiety. Lubią obmawiać innych gości („Ty, popatrz jak się Teresie przytyło!”),
nie wyłączając Młodych i ich rodziców. Unika zdjęć i tańca.
− Osoba towarzysząca − nikogo nie zna,
jej też nikt nie zna. Czuje, że weszła poniekąd na "krzywy ryj", więc
stosuje zasadę "co zeżrę i wypiję to moje". Szybko się upija. czasem
wchodzi w komitywę z Weselnym Wujem,
ale zazwyczaj zjednuje sobie inne osoby
towarzyszące, z którymi tworzy własną mini-imprezę.
− Sztywniacy − siedzą i skubią kotleta,
tocząc po sali pełnym pogardy wzrokiem. Stale dają odczuć, że ich obecność tu
to akt niezwykłej łaski dla Pary Młodej i wszystkich weselnych gości.
− Dalecy kuzyni − nie widzieli się
"wieki", więc skoro już się spotkali, to się napiją. Z tych kręgów
czasem wywodzi się weselny wuja.
− Wzruszona – płacze już przy
błogosławieństwie, kontynuuje lanie ślozów przez całą mszę, a podczas
podziękowania dla rodziców wpada w regularne spazmy. W zasadzie niegroźna.
UWAGA: Przypadłość bywa zaraźliwa.
− Najlepsza
Dziunia w klubie – uważa się za skończoną piękność a doklejanie sobie
różnych fragmentów ciała (paznokci, rzęs, włosów) za niezbywalny element
kobiecej urody. Wesele to dla niej kolejna dyskoteka, na której można się
pokazać. Częsty cel Weselnego Wuja i
obiekt dogłębnych analiz Przyjaciół Pana
Młodego.
− Boski
Alvaro – męska odmiana Najlepszej
Dziuni w klubie, z którą często w okresie godowym łączy się w pary. Lubi
zwracać uwagę – zawsze za pomocą tańca, często mięśni, nigdy rozumu. Jego
filmowym pierwowzorom jest Psikutas bez „s” na końcu z „Chłopków…”. Bywa, że ma
słaba głowę, a wtedy pamięć popisów tanecznych Boskiego Alvara znika szybciej niż wymiociny wsiąkające w jego
marynarkę.
− Przyjaciółki Panny Młodej – rozrywkowa grupa
szybkiego reagowania. Najczęściej atrakcyjne i świetnie zorganizowane – są w
stanie rozkręcić każde wesele i wyprowadzić na parkiet nawet obsługę. Ładnie
wychodzą na zdjęciach, biorą udział w zabawach weselnych, a dzięki zwartemu
szykowi tańca są w stanie skutecznie odpierać awanse i zaloty Weselnych Wujów.
− Przyjaciele Pana Młodego – Porzućcie
wszelką nadzieję, którzy z nimi pijecie. To odział zaprawionych w bojach
alkoholowych zawodowców. W pojedynkę do ogrania, w grupie stanowią śmiertelne
zagrożenie − zarówno dla mężczyzn (upiją do nieprzytomności), jak i kobiet (wesele
to przecież świetna okazja do sprawdzenia tych „1001 sposobów na błyskawiczny podryw”
opisanych w Necie). Jeśli na weselu ma zdarzyć się coś głupiego to prawie na
pewno będzie to ich zasługa („Csso? Ja tego niiie srrrobię? Jja? Potrzymaj mi
kielona i pacz!). Przez kolejne toasty idą z szybkością szarży husarskiej,
wytracając impet dopiero w porze śniadaniowej dnia następnego kiedy zasypiają
na stołach po uprzednim odśpiewaniu kilku szant, „Pszczółki Mai” i „Sokołów”.